Donald Tusk na zjeździe NSZZ Solidarność

Szanowny Panie Prezydencie,
Szanowne Prezydium,
Szanowni Państwo,

z wielką satysfakcją przeczytałem zaproszenie na ten uroczysty zjazd czczący 30-lecie historycznych wydarzeń tak bliskich sercu każdego Polaka i przyjechałem na ten zjazd z pełną świadomością, że u części z Państwa moja obecność nie wzbudzi entuzjazmu. Ale właśnie dlatego poprosiłem pana przewodniczącego Śniadka – nie tylko z racji naszej wieloletniej znajomości, ale właśnie dlatego, że spodziewałem się także tego typu reakcji. Pomyślałem sobie, że będę właściwą osobą, która powie od serca, bez przemówień, bez kartek, tak jak to robiliśmy 30 lat temu – ci, którzy byli wówczas w stoczni czy na pierwszym zjeździe, dobrze o tym pamiętają, że… od serca to, co z nami się stało przez te 30 lat.

Czym różni się ta dzisiejsza Solidarność i ta dzisiejsza uroczystość od tego, co przeżywaliśmy… większość z nas, także na tej sali obecna, wspólnie… od tych uniesień, które powodowały, że wszyscy, tak dokładnie 10 milionów Polaków, mimo dramatycznej sytuacji zewnętrznej, gospodarczej, że wszyscy w dniach sierpnia stawaliśmy się z godziny na godzinę lepszymi ludźmi. Że wtedy, niezależnie od tego, czy ktoś był bezpartyjny, czy z PZPR, głęboko wierzący czy był ateistą, czy miał poglądy konserwatywne, czy był anarchistą z przekonania, czy był góralem, Kaszubem czy pochodził ze Śląska…

Wszyscy bez wyjątku, którzy mieli w sobie to elementarne poczucie odpowiedzialności za ojczyznę i to elementarne poczucie przyzwoitości, uczestniczyli w tym wielkim święcie, stając się z godziny na godzinę lepszymi. Czy to byli ludzie bez wad? Czy Wy, ja, ktokolwiek kto był wtedy na pierwszym zjeździe delegatów, a wcześniej w stoczni czy przed bramą w stoczni, czy byliśmy ideałami? Nie. A dlaczego stawaliśmy się lepsi? Bo fenomen tamtej pierwszej Solidarności polegał na tym, że wszyscy u każdego i każdy u wszystkich szukał tego, co dobre w nim, a nie tego, co złe. I dlatego wtedy w Solidarności było 10 milionów ludzi.

Być może uznacie za niestosowne to pytanie, ale chcę je zadać – nie dlatego, żeby komukolwiek w to uroczyste i radosne święto sprawiać przykrość. Ale co stało się z tymi 9 milionami, że one dzisiaj nie odnajdują się w Solidarności, tej Solidarności, która dzisiaj jest organizatorem tego święta?

Oni w sobie, we własnych sercach i we własnej pamięci z całą pewnością odnajdują tamte uczucia, tamten nastrój, tamto, co każdego z nas czyniło lepszym. Bo ówczesna Solidarność – i tak do końca życia będzie mi się kojarzyła – była jak człowiek z szeroko otwartymi ramionami. Pamiętamy dziesiątki scen w sali BHP, później ze zjazdu, kiedy każdy każdemu umiał też wybaczyć na przykład odmienność poglądów.

Fenomen tej pierwszej wielkiej naszej Solidarności polegał na tym, że w tej Solidarności nikt nie wstydził się odmiennego poglądu. Ba – każdy miał prawo ten pogląd wypowiedzieć. I na tym polegała także godność, ta niezwykle wysoko ceniona wartość w ówczesnej Solidarności i szacunek każdego do każdego. Ja chciałem Państwu powiedzieć, że nikt z nas nie ma do końca czystego sumienia, kiedy patrzy na te ostatnie 30 lat i podsumowuje swoje wysiłki, albo brak wysiłków, żeby tamtą atmosferę pierwszej Solidarności przechować także w praktyce życia codziennego.

Ale dzisiaj jest rzeczą niezwykle ważną, aby te 9 milionów ludzi także wierzyło w to, że to jest ich święto, że to jest święto całej tej pierwszej Solidarności. Chcę także Państwu powiedzieć, że ja pamiętam dokładnie ten moment, kiedy wchodziłem na pierwszy krajowy zjazd delegatów. Miałem zaszczyt być gościem honorowym tamtego zjazdu. Pamiętam tysiące ludzi wokół hali Oliwii. Nie mieli wątpliwości wtedy, kiedy witali z takim… no… uwielbieniem wręcz każdego wchodzącego, że łączy wszystkich wspólnota celów. Bo one miały powszechny charakter. One nie były wspólnotą celu jednego związku zawodowego, jednej grupy zawodowej, kogoś silniejszego. Wszyscy dobrze wiedzieli, że na pierwszym krajowym zjeździe delegatów spotyka się reprezentacja narodu, która podjęła wielki wysiłek walki o wolność i niepodległość dla wszystkich bez wyjątku Polaków, a nie dla jakiejś jednej grupy przeciwko drugiej grupie. I dlatego wówczas pół miasta wyległo pod halę Oliwii, żeby fetować to wielkie, niespodziewane święto demokracji. Bo ludzie wiedzieli, że Solidarność tamta jest darem powszechnym dla każdego Polaka, bez wyjątku. Nawet dla tych, którzy byli naszymi przeciwnikami.

I chcę powiedzieć ostatnią rzecz… już kończę. Pamiętam także w tym wielkim doświadczeniu Solidarności, wszyscy, którzy wznosili hasła, te dzisiaj wspomniane i … wystąpieniach moich szanownych przedmówców. Oni głęboko wierzyli w sens i istotę tych haseł.

Pamiętam taką scenę po jednej z demonstracji pierwszomajowych w Gdańsku-Wrzeszczu – pewnie część z nas była na tej demonstracji – kiedy jeden z ZOMO-wców upadł na ziemię i grupa bardzo i w sposób uzasadniony rozwścieczonych demonstrantów dobiegła do niego i skończyłby bardzo marnie, gdyby nie jedna z dziewcząt. Ona dobrze pamięta, była pracownikiem MPZ przed stanem wojennym, podbiegła i zasłoniła go własnym ciałem. I wtedy wszyscy odstąpili od tego uzasadnionego odruchu wściekłości.

Bo kiedy Jan Paweł II w Sopocie mówił o tym, że nie ma Solidarności bez miłości, to podsumowywał prawdziwe doświadczenie milionów ludzi. Bo jestem o tym przekonany, że ta prawdziwa Solidarność wyklucza nienawiść. To jest, być może, jedyne wykluczenie w tej wielkiej Solidarności – to jest wykluczenie nienawiści.

I chciałbym też, proszę Państwa, bo pamiętam, Państwo też pamiętacie, ci, którzy byli nie tylko na pierwszym krajowym zjeździe, ale później, na pierwszym festiwalu piosenki… Pamiętacie, być może, ten jeden z nieformalnych hymnów tej naszej Solidarności. Wtedy Jacek Kaczmarski śpiewał: „Ale zbaw mnie od nienawiści, ocal mnie od pogardy, Panie”. I to była prośba oto, żeby z nami nie stało się coś złego. Żeby nikt z nas nie wpadł w szpony pogardy i nienawiści. Nie, żeby nas nie nienawidzono czy nami nie pogardzano. Tylko żebyśmy my nigdy nikim nie pogardzali i nikogo nie nienawidzili. I tego życzę wszystkim: i Państwu, i wszystkim Polakom w ten bardzo ważny dla nas dzień.

Dziękuję!

30 sierpnia 2010
źródło: www.premier.gov.pl